Wtedy strach mię splami. Malkolm co za człek?
Wszak z niewiasty zrodzon. Duchy, które znają
Przyszłość śmiertelników, powiedziały mnie:
Niechaj Makbet nie drży, człek z niewiasty zrodzon,
Nie owładnie tobą. Niech więc zmienne Tany
Biegną do Anglików podłych Epikurów;
Serce, które noszę, myśli, którą władnę,
Żaden strach nie wstrzęsie, wątpliwości żadne.
Niech cię zczerni czart, łotrze mlécznéj twarzy,
Skąd ten gęsi wzrok?
Jest tysięcy dziesięć.
Gęsi, podły?
Wojska.
Idź i naszczyp twarz i poczerwień trwogę,
Blady tchórzu. Jakież wojsko to, trefnisiu?
Śmierć na twoję duszę! w tej kredzianej cerze
Wzbudzisz drugim strach. Jacyż to żołnierze?
Serwatczana twarzy!
Siła zbrojna Anglów.
Precz mi z twarzą! — Sejton! — Jestem chory w sercu,
Kiedy patrzę — Sejton, mówię! — Taki cios
Lub mię zepchnie teraz, lub rozjaśni los.
Dosyć długo żyłem, dzisiaj zaszedł człek