Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/25

Ta strona została przepisana.
15
AKT PIERWSZY.
MAKBET.

Glamis, Kawdor Tan,
Większe pozostaje. — Dzięki wam za trud. —
Czy się nie spodziewasz królmi mieć twój ród,
Kiedy Tanem Kawdor te zrobiły mnie,
Które ci przyrzekły?

BANKO.

Gdy zawierzysz zbyt,
Wtedy się pokusisz posiąść władzy szczyt,
Prócz Kawdoru Tana. Osobliwsza rzecz!
Często aby nas wplątać w nieszczęść sidła,
Mozę prawdę rzec piekła czerń obrzydła;
A gdy fraszką tak ufność ubespieczy,
W tenczas zdradza nas w najważniejszéj rzeczy. —
Krewni, jedno słowo. —

do ANGUSA i ROSSE.
MAKBET.

Parę prawd w ich mowie
Mam za Prolog szczęsny do wyniosłych scen,
Gdzie przedmiotem tron. — Dzięki wam, Panowie. —
Trudno złą, lub dobrą tę ich wróżbę zwać,
Gdy zła, jak zadatek szczęścia mogła dac,
Mówiąc prawdę zrazu? jestem Kawdor Tan.
Jeśli dobra, czemuż w tę pokusę wprawia,
Co podbiwszy mnie myśli mej przedstawia
Straszne tak obrazy, że się jeży włos,
I nadzwyczaj serce bije w moję pierś?
Większa trwoga z marzeń nad obecny strach;
Myśl ma, w której mord jeszcze przywidzeniem,
Tak okropnie wstrząsa mojej duszy stan,