Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/31

Ta strona została przepisana.
21
AKT PIERWSZY.

Lecz się więcéj boisz puścić na ten krok,
Niźli dopiąć żądasz przyrzeczony los.
Pospiesz, w twoje ucho mój przeleję duch;
Mowy mojej moc wnet oczyścić zdoła
Drogę z wszelkich tam, do złotego koła,
Które przeznaczenie i ta czarów moc
Zgotowały już dla twojego czoła. —

(Wchodzi sługa).

Co tam?

SŁUGA.

Król dziś będzie.

LADY MAKBET.

Czy ci zmysłów brak?
Czyż twój pan nie z królem? Gdyby było tak,
Pewnoby mnie zaraz uwiadomił pan.

SŁUGA.

Tak, lecz prawdę mówię; w drodze jeszcze Tan:
Jeden z mych kamratów wprzód przyleciał w czwał;
Ledwie ma tchu tyle, aby sprawę zdał
Z posłannictwa swego.

LADY MAKBET.

O nim pieczę miéć.
Wielkie rzeczy doniosł. (Sługa wychodzi.)
Nawet ochrzypł kruk
Kracząc straszny wchód króla w nasze progi.
Chodźcie duchy wlać w moje myśl mord srogi,
Rozepłcijcie mnie, precz płeć białogłowy;
Napełnijcie mnie od stóp aż do głowy
Dziwnem okrucieństwem! zgęśćcie moją krew,
I zgryzoty wszelkie odpędzajcie precz,