Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/32

Ta strona została przepisana.
22
MAKBET.

Bo Natury z Żalem czułe nawiedziny
Krwawy cel zachwieją albo cofną wstecz!
Chodźcie w piérś kobiéty, zróbcie z mleka żółć,
Chodźcie duchy złe, posługacze mordu,
Kędykolwiwk wy w niewidzialnéj mocy
Chcecie zrobić źle! Chodźże ciemna nocy,
Całun z najczarniejszych dymów piekła włóź,
By zadanej rany sam nie widział nóż;
By nie mogło niebo ciemnych przejrzeć chmur
I zawołać, Stój!

(Wchodzi MAKBET).

Glamis, Kawdor Tan!
Większy od tych dwóch przyszłem pozdrowieniem
Twoje pismo mnie wzniosło za granice
Ciemnej obecności: i już przyszłe dnie
Widzę w tej godzinie.

MAKBET.

O najdroższa mnie!
Dziś przybędzie król.

LADY MAKBET.

Kiedyż stąd wyjedzie?

MAKBET.

Jutro, — jak ma myśl.

LADY MAKBET.

O, nie ujrzy nigdy
Tego jutra słońce! Twoje, Tanie, lice,
Jakby xięga, w któréj dziwne tajemnice
Każdy może czytac: — Chcesz oszukać czas,
Miéj twarz wedle czasu; powitanie miéj
W oczach, rękach, ustach: pozor taki wdziéj,
Jak niewinny kwiatek, lecz bądź pod nim wąż.