Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/36

Ta strona została przepisana.
26
MAKBET.

Wznoszą nakształt trąby za nim silny głos,
Aby ten przeklęty wstrzymać mordu cios;
Jeszcze litość, jakby nagie niewiniątko
Nowo narodzone, które niesie wichr,
Lub jak Cherub pędząc z niebieskiego sklepu,
Wiatrem, tym rumakiem powietrznego stepu,
Gdy uderzy strasznym czynem ludzki wzrok,
W łzach utonie wiatr. —[1] Nie mam żadnych ostrog,
Coby silnie bodły mojej woli bok,
Tylko jedna duma przez swój ciągły skok
Mój popędza plan. — Cóż tam?? Cóż nowego?

(wchodzi LADY MAKBET.)
LADY MAKBET.

Tylko co wieczerzał: za coś od nas znikł?

MAKBET.

Czy się o mnie pytał?

LADY MAKBET.

Takjest, nie wiesz nic?

MAKBET.

Ej, nic chciejmy iść daléj w taką sprawę,
Tylko com odebrał dowód jego łask,
I u ludu mam piękną złotą sławę,
Którą chcę dziś nosie, gdy jéj nowy blask,
Ni tak prędko rzucać.

LADY MAKBET.

Byłaż twa nadzieja
Pjana, gdyś ją wdział? Spałaż do tej pory?
Czy się budzi teraz, by tak drżąca, blada,
Oglądała cel pierwéj upragniony?

  1. t. j. tak rzęsiste popłyną łzy, że jak deszcz przerwą wiatr.