I przykuje do was miłość i me serce;
W jego bowiem życiu zdrowie moje chore,
W jego śmierci lek.
Jestem, panie, człek,
Policzkami świata i razami jego
Rozjątrzony tak, że mnie obojętnie
Czynie na złość światu.
I ja także jestem
Tak zmęczony biedą, skołatany losem,
Że najchętniej życie na szanc taki stawię,
Gdzie je albo stracę, albo też poprawię.
Banko wrogiem wam, wiecie.
Prawda, panie.
I mój także wróg i w tak krwawym stanie,
Że w to każda chwila jego bytu godzi,
Co się moich dni jak najbliżej tycze:
Mógłbym wprawdzie odkryć władzy mej oblicze,
Wnet na jedno słowo, spotka go zagłada,
Chęć uprawni czyn; jednak niewypada,
Wśród przyjaciół jego wielu moich liczę,
O ich przywiązanie teraz wielce dbam,
Owszem płakać muszę, gdy go zgubię sam:
Stąd jest pomoc wasza wielką dla mnie łaską;
Rzecz przed okiem ludzkiem skryć potrzeba maską
Rzecz rozliczny wzgląd.