Tak, lecz wróci dziś, Najjaśniejsza Pani!
Poproś, niech król raczy przyjść na kilka słów.
Dobrze.
Nic nam nic przybyło, wszystko się straciło;
Nie dopięli szczęścia za dopięciem celu:
Lepiej zostać tym, kogo się zabiło,
Jak w niepewnem zyc przez ten mord weselu.
Jak to, pan się kryje w téj samotnéj ciszy,
Z wyobrażeń smutnych robiąc towarzyszy?
Wtrąć o martwych myśl z nimi wraz do grobu:
Rzeczy, co poprawie nie ma już sposobu,
Mieć nie winny względu: co się stało, stało.
Wąż przecięty od nas, ale nie zabity;
Będzie ten sam znowu, bo się może zrość;
A pod jego żądłem nasza biédna złość.
Lecz się niechaj wprzód
Rzeczy kształt rozpadnie, niech dwa światy zginą,
Niż mam obiad jeść w ustawicznéj trwodze,
Albo co noc spad w snach męczących srodze:
Lepiéj z martwym być, gdzieśmy go posłali
Na spoczynek wieczny, by tron zabrać sobie,
Niż się dręczyć wciąż na torturze duszy
W bezsennej katuszy. — Dunkan teraz w grobie;
Po gorączce życia bardzo dobrze spi;