Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/80

Ta strona została przepisana.
70
MAKBET.

(Czego niech Bóg strzeże,) dałby poznać im,
Co to ojca mord: równie Fleancowi.
Ale cicho! sza! bo za wolne słowa,
I że nie chciał być na tyrańskiéj uczcie,
Makduff wpadł w niełaskę; mogęż ja od pana
Wiedzieć kędy zbiegł?

LORD.

Malkolm, syn Dunkana,
A którego tron trzyma tyran krwawy,
Jest w Angielskim dworze; Edward król łaskawy,
Tak go dobrze przyjął, że Fortuny złość
Nie odjęła nic z winnych jemu względów:
Makduff uciekł tam błagać łaski króla,
I Nortumberlanda i Siwarda skłonić
Do naszego wsparcia. A przy ich pomocy,
Jeśli w dziele tem niebo nam pomoże,
Będziem mogli jeść i zasypiać w nocy;
I od naszych uczt wygnać krwawe noże;
Składać prawe hołdy, mieć należną cześć,
Za czem dziś wzdychamy. — Lecz król na tę wieść
Rozgniewany tak, że przygotowania
Już do wojny czyni.

LENOX.

Posłał po Makduffa?

LORD.

Tak: lecz na stanowcze słowo „nie pojadę
Krok posłaniec chmurny zwrócił do powrotu,
Mrucząc, jakby rzekł: pożałujesz tego,
Żeś mię odpowiedzią nabawił kłopotu.