Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/92

Ta strona została przepisana.
82
MAKBET.

Wkrótce tu powrócę. Gdy najgorsza rzecz,
Wtedy musi ustać, lub się cofnie wstecz
W poprzedniczy stan. — Niech cię piękny krewny
Błogosławi Bóg!

LADY MAKDUFF.

Ojca ma i nie ma.

ROSSE.

Tylem nierozsądny, gdy dłużéj zabawię,
I w niełaskę wpadnę i wam smutek sprawię.
Żegnam jeszcze raz.(odchodzi)

LADY MAKDUFF.

Chłopcze, ojciec umarł.
Co ty poczniesz teraz i jak będziesz żył?

SYN.

Jako ptaszki.

LADY MAKDUFF.

Jakto! muszką i robaczkiem?

SYN.

Tém, co znajdę, mamo, bo tak żyją ptaszki.

LADY MAKDUFF.

Biédny ptaszku! ciebież czy nie straszy sieć,
Potrzask, sidło, lep?

SYN.

Czegoż straszyć mają?
Wszakże nie na wszystkie ptaszki zastawiają.
Ojciec mój nie umarł, mimo Mamy słów.

LADY MAKDUFF.

Umarł, jakże dziś zyskasz sobie ojca?

SYN.

No, a Mama jak może zyskać męża?