Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/99

Ta strona została przepisana.
89
AKT CZWARTY.

Tam zapragnę domu, tam klejnotów zechcę:
A zwiększony skarb, jak przyprawa, łechce
Do pożarcia więcéj; tak, ze ma potęga
Będzie na niewinnych obwinienia kuc,
Gubiąc ich dla dóbr.

MAKDUFF.

Chciwość głębiéj sięga,
Zgubniéj się wkorzenia niż wiosnowa chuc,
Jest to miecz, co przeciął dni króleskich wątek;
Lecz się nie obawiaj; skarb ogromny Szkotów:
Chciwość twą nasyci własny twój majątek:
A przy innych cnotach, kraj to znosie gotów.

MALKOLM.

Lecz ja nie mam żadnych króleskich przymiotów;
Sprawiedliwość, prawda, wstrzemięźliwość, stałość,
Dobroć, miłosierdzie, skromność i wytrwałość,
Męztwo i pobożność, cierpliwość i śmiałość,
Słowem, wszystkie cnoty nie do smaku mnie,
Ale wszystkich zbrodni mam obfity plon
W rozmaity sposób. Gdybym posiadł tron,
Tobym słodką zgodę na dno piekła rzucił,
I powszechny pokój aż do gruntu skłócił,
Zburzył jedność ziem.

MAKDUFF.

O, Szkocio! Szkocio!

MAŁKOLM.

Godnyż taki człowiek rządzie, powiedz mnie?
A ja takim jestem.