Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/121

Ta strona została przepisana.
111
AKT TRZECI.
GUILDENSTERN.

Nie umiem, xiąże.

HAMLET.

Proszę cię.

GUILDENSTERN.

Proszę wierzyć, że nie umiem.

HAMLET.

Ale bardzo proszę.

GUILDENSTERN.

Nie umiem nawet wziąć w ręce, jak potrzeba.

HAMLET.

To tak łatwo, jak kłamać: przebieraj palcami po tych dziurkach i klapie, zadmij, a odezwie się najpiękniejsza harmonia. Patrz, to są dziurki do zatykania.

GUILDENSTERN.

Ale nie mogę wedle mej woli dobyć harmonii, nie posiadając téj sztuki.

HAMLET.

Teraz tedy patrzcie sami, jak podłą rzecz ze mnie czynicie? Chcecie grac na mnie; zdaje się wam ze znacie wszystkie moje struny; pragniecie wygrać serce mojéj tajemnicy, pragniecie zabrzmiéć we wszystkie tony mojéj duszy od najniższego aż do najwyższego; a w tym małym kawałku drewna zawiera się piękna harmonia i głos prześliczny, którego jednak dobyć nie umiecie. Powietrze! czyż myślicie że łatwiéj grać na mnie jak na dudce? Zowcie mię jakim chcecie instrumentem, męczyć mię wprawdzie możecie, ale zagrać nie potraficie. (Wchodzi Poloniusz). Witam pana!

POLONIUSZ.

Łaskawy xiąże, królowa żąda z xięciem pomówić i to zaraz.