To nie szaleństwo, co powiedziałem:
Bierz mię za świadka, słowo ci w słowo
Wszystko powtórzę; szał tak nie zrobi.
Matko zaklinam na twe zbawienie,
Nie kładź tej maści pochlebstw na duszę,
Że to nie mówi twe przewinienie,
Lecz me szaleństwo: byłoby jedno
Co powierzchownie wrzody zagoić,
Aby tymczasem szerząc się skrycie
Niszczyły wewnątrz zdrowie i życie.
Winy swe sama wyznaj przed niebem;
Żałuj za przeszłość, strzeż się na przyszłość;
Nie kładź na brzydkie chwasty nawozu,
Bujniéj ci bowiem jeszcze porosną.
Przebacz méj cnocie: bo w dychawicznych
Czasach tucznego świata występkiem
Cnota u zbrodni ma przebaczenia
Żebrać i jeszcze musi się płaszczyć,
By miała wolność dobrzeczynienia.
Serceś na dwoje rozdarł, Hamlecie.
Odrzuć od siebie gorszą połowę,
Z drugą cnotliwiéj żyj na tym świecie.
Dobranoc, nie idź w łoże stryjowe;
Pozor miéj cnoty gdy ci jéj zbywa.
Zwyczaj, ten potwór, który pożera
Wszelkie uczucie, z djabła zwyczaju
Jednak się zmienia w tém na anioła,
Że używaniem cnotę ułatwia,
Jako odzienie już przenoszone