Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/136

Ta strona została przepisana.
126
HAMLET.
HAMLET.

Snadniéj przystaje: wstrzymaj się dzisiaj
Łatwiéj ci jutro będzie się wstrzymać,
A pozajutro łatwiéj daleko:
Nałóg naturę prawie odmienia,
Czarta krępuje, lub go wypędza
Dziwną swą mocą. Jeszcze dobranoc!
Gdy błogosławieństw nieba zapragniesz
Twego zapragnę błogosławieństwa. —

(pokazując na Poloniusza)

Zgon tego pana mocno mię trapi;
Ale się niebu tak podobało,
Mnie nim ukarać, jego przezemnie,
Muszę być niebios biczem i sługą.
Za to morderstwo odpowiedzialność
Biorę na siebie. Znowu dobranoc! —
Tylko przez ludzkość w kata się mienię:
Złe to zaczęcie, gorsze skończenie. —
Jeszcze słóweczko.

KRÓLOWA.

Cóź ja uczynię?

HAMLET.

Nie czyń bynajmniéj co powiedziałem:
Wpuść pyzatego króla do łoża;
Niech cię szczypaniem lica popieści;
Niechaj cię rybką swoją nazywa;
A za spotniałych parę całunków,
Za przebieranie djabła palcami
Po szyi twojéj, niechaj wymami
Twą tajemnicę, że nieprawdziwie
Jestem szalony, ale udaję.
Byłoby dobrze odkryć to jemu: