Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/154

Ta strona została przepisana.
144
HAMLET.

Gdy to mogą zrobią młodzi.
Przebóg zdradzać nie wypada.
Wszak przysiągłeś zostać skromnie,
Nim nastąpi me zamęście.

On odpowiada:

Tak, lecz czegoż, na nieszczęście!
Sama jedna przyszłaś do mnie.

KRÓL.

Jak dawno w takim stanie?

OFELIA.

Spodziewam się, ze wszystko pójdzie dobrze. Musiemy cierpliwie znosić: ale nie mogę nic innego czynić, jak płakać, kiedy pomyślę, że go włożą do surowéj ziemi: mój brat dowie się o tém, bardzo wam dziękuję za dobrą radę. Hej! mój powóz! Dobranoc, moje panie; dobranoc, słodkie panie: dobranoc, dobranoc.(wychodzi).

KRÓL.

Proszę cię pospiesz za nią i czuwaj.

(wychodzi Horacio).

O, tę truciznę podał jéj smutek;
Śmierci jéj ojca straszny to skutek:
Teraz, Gertrudo, patrzaj, Gertrudo,
Troski, jak szpiegi, same nie idą,
Hurmem się walą, biéda za biédą!
Wprzód jéj zabity ojciec, a potém
Syn twój oddalon, sprawca gwałtowny
Najsłuszniejszego swego wysłania:
W myślach i szeptach lud się porusza
Śmiercią rozjątrzon Poloniusza;
Grzebiąc go skrycie, źleśmy zrobili.
Biédnéj dziewczynie całkiem odjęta