Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/155

Ta strona została przepisana.
145
AKT CZWARTY.

Władza rozumu, bez niéj jesteśmy
Jak malowidła, albo bydlęta,
A najpóźniejsza troska największa,
Brat jéj tajemnie z Francyi przybył,
Karmi się zemstą, w cieniu się kryje,
A podżegacze jątrzą mu ucho
Mową o śmierci ojca zatrutą;
Z saméj potrzeby skarga ta głucha
Mnie nie oszczędza, lecz zapozywa
Moję osobę z ucha do ucha.
Droga Gertrudo, to, jakby działo
W miejscach tysiącznych raniąc me ciało,
Tysiąc mi razem śmierci zadaje.(słychać hałas)

KRÓLOWA.

Ach, co za wrzawa?(wchodzi Dworzanin)

KRÓL.

Gdzie są Szwajcary? drzwi niech pilnują:
O co tu chodzi?

DWORZANIN.

Ratuj się królu!
Ocean wzdęty nie tak pochłania
Nagłym nawałem płaskie swe brzegi,
Jako Laertes, głowa powstania,
Zniósł i rozgromił straży szeregi!
Tłuszcza go zowie panem i głową;
Świat się zaczyna dla nich na nowo,
Bo w zapomnieniu przeszłość i prawa,
Państwa ten mocny grunt i podstawa:
Krzyczą, Laertes królem niech będzie!
Wnet pod obłoki biją oklaski,
Czapki rzucają, wznoszą się wrzaski,
Laertes królem! królem Laertes!