To prawda: —
Ale mi powiedz, z jakiéj przyczyny
Nie ukarałeś sądem téj zbrodni
I kryminału tyle jawnego,
Gdy twa bezpieczność, rozum i wszystko
Nader ci silnie nakazywały?
O, dla podwójnych przyczyn osobnych;
Mozę się zdadzą tobie za słabe,
Ale mnie silne. Matka królowa
Prawie oddycha jego spojrzeniem;
Co do mnie, czy to szczęście, czy plaga,
Jedno czy drugie, jednak Gertruda
Łączy się z mojém życiem i duszą:
Jak gwiazdy krążyć w sferze swéj muszą,
Tak i ja przy niej. Drugą pobudką,
Żem się publicznie nie wziął do czynu,
Wielka dla niego miłość u gminu:
Który nurzając jego występki
W swém przywiązaniu, jakoby źródle
Drzewu dającém postać kamieni,
Jego kajdany w tryumf zamieni:
Tak moja lekka strzała dla burzy
Mogła się zwrócić znowu do luku,
bez ugodzenia w cel zamierzony.
Takem zacnego ojca postradał;
W rozpaczającym siostra ma stanie!