Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/179

Ta strona została przepisana.
169
AKT PIĄTY.
HAMLET.

Otoż inna: może to głowa prawnika? Gdzie jego definicie, jego wykręty, jego kondesensie, jego kondemnatki i matactwa? Jak może cierpić, aby ten prosty chłop bił go zabłoconą łopatą po czerepie, jak nie zapozwie o pobój? Ha! Może ten jegomość w swoim czasie wiele kupował włości i posiadał hypoteki, przyznania prawne, indemnizacye, podwójną rękojmię i kompensaty: czyż ostateczna indemnizacya jego indenmizacyi i kompensata jego kompensat na tém się kończy, że jego subtelną mózgownicę napełnia proch i błoto? a jego podwójne rękojmie nicże mu więcéj nie zapewniają jak długość i szerokość pargaminu, na którym były pisane? Same posiadawcze tytuły jego majątku nie zmieściłyby się w tym czerepie; a dziedzicże jego więcéj nie posiędzie? ha?

HORACIO.

Ani na jotę, xiąże.

HAMLET.

Czy pargamin robi się ze skóry owiec?

HORACIO.

Tak, xiąże, z owiec i cieląt.

HAMLET.

To są owce i cielęta, co w tém szukają zabezpieczenia. Pomówię z tym kamratem: — Czyj to grób kopiesz, mospanie?

PIERWSZY GRABARZ.

Mój.

(śpiewa)  W cztérech deskach, w sążniu ziemi
Dobrze ten się prześpi gość.

HAMLET.

Wprawdzie zasługujesz, aby był twój, bo przy téj odpowiedzi dół podemną kopiesz.