Aż do budzącéj trąby anioła;
Miasto modlitwy nas sług kościoła
Gruzby i czerep na nią rzucano:
Tu zaś panieński wieniec jéj dano,
Kwieciem dziewiczém grób osypano,
Wiodąc przy dzwonach w miejsce spoczynku.
Nicże nie można więcéj?
Nie można;
Rzecz to niezmiernie byłaby zdrożna
Tak profanować zmarłych obrzędy,
Jeśli przez ludzkie dla niéjby względy
Requiem śpiewać z modły świętemi,
Jakie odbiéra dusza pobożna
Zeszła w pokoju.
Włóżcież do ziemi, —
Ciało jej piękne, niepokalane
W ładny i skromny przejdzie fiołek;
Dusza méj siostry, mówię ci, xięże,
Będzie do usług Boga aniołek,
Twoja zaś wyjąc w przepaściach lęże.
Co, Ofelia w grób się ten chowa?
Kwiecie do kwiecia: bywaj mi zdrowa!
Słodka dziewico, nadzieję miałam,
Że ty zostaniesz żoną Hamleta;
Łożę ci szlubne stroić myślałam,
A nie grobowe.