Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/189

Ta strona została przepisana.
179
AKT PIĄTY.
SCENA DRUGA.
(Sala w zamku).
Wchodzą: HAMLET i HORACIO.
HAMLET.

Dość tego; inną rzecz ci objawię; —
Pomnisz-li wszystkie okoliczności?

HORACIO.

Pomnę-li, xiąże?

HAMLET.

W sercu mém wrzały wewnętrzne burze,
Późno w noc było, sen się nie stawił;
W łożum się męczył, jak na torturze.
Nagle, — ten nagły pomysł mię zbawił. —
Wiedz bo, że płochość czasem się nada
Tam, gdzie najmędrszy zamiar upada:
Z tego się uczym, że boska ręka
W postać uczynku sama obleka
Jakie bądź pierwsze myśli człowieka. —

HORACIO.

Najniezawodniéj.

HAMLET.

Z izby wyszedłem,
Płaszcz mój żeglarski tyłkom narzucił,
Ich po omacku w nocy szukałem;
Poszło szczęśliwie; pakiet dostałem;
Znowum do mojéj izby powrócił:
Smiały bojaźnią pismom otworzył;
Kędym królewskie poznał zamachy;
Rozkaz wyraźny z mnóstwem dowodów,
Że są dla szczęścia dwóch tych narodów