Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/251

Ta strona została przepisana.
241
AKT PIERWSZY.

Dać mi pochewkę na me oblicze: (wkłada maskę.)
Maska na maskę! — Nie dbam niech teraz
Oko ciekawe szpetność wyszydza:
Niech maski czoło wstydzi się za mnie.

BENWOLIO.

Chodźmy, stukajmy, a jak wejdziemy,
Każdy natychmiast zbierać nogami!

ROMEO.

Dać mi pochodnię: niech wiercipięty
Martwą posadzkę nogą łaskoczą;
Ja zaś, jak nasze dziady mawiały, —
Jak na niemieckiém będę kazaniu, —
Gody jednemu, głody drugiemu.

MERKUCIO.

Ej, koty wszystkie szare po nocy:
Jeśli z miłością bracie drzesz kota,
My wyciągniemy ciebie i z błota,
Za pozwoleniem, to jest z miłości,
W której po same uszy ugrzązłeś. —
Ale ze świécą słońca szukamy.

ROMEO.

Tak nie czynimy.

MERKUCIO.

Przez to rozumiem, że nasze brednie
Darmo czas tracą, jak lampa we dnie.
Nie patrz na słowa: w dobrem pojęciu
Rozum pięć razy, jak w zmysłach pięciu.

ROMEO.

Dobrze pojmujem być na bankiecie,
Lecz nierozumnie.