Pokaz się jawnie w kształcie westchnienia,
Powiedz mi wierszyk, zakrzycz — Niestety!
Zrymuj — słowiku tuż przy strumyku;
Piękne daj słówko kumie Wenerze,
Złaj jéj dziedzica syna ślepego,
Tego młokosa Jasia Kupida,
Strzelca takiego, ze król Kofeta
Został kochankiem córki żebraka. —[1]
Ale nie słyszy, ani się rusza;
Łotrzyk nie żyje, z grobu wywołam. —
Na Rozaliny oczy zaklinam,
Na czoło wzniosłe, usta szkarłatne,
Na zgrabną nóżkę, udko sprężyste,
I na rozkoszy słodką krainę,
Zjaw się natychmiast w swojéj postaci.
Jeśli usłyszy gniewać się będzie.
Gniewny nie będzie: zostałby wtedy,
Gdybym sprowadził w koło kochanki
Jakiego ducha dziwnej natury,
Stać mu pozwalał póty do góry,
Aż jéj czarami padłby zemdlony.
Byłaby hańba: moje zaklęcie
Dobre i piękne; w imię kochanki
Tylko zaklinam, aby się zjawił.
- ↑ Tu autor miał na celu dawną balladę pod tytułem: King Cophetua and the beggar maid. Znajduje się w zbiorze Dra Percy pod tytułem: „Szczątki starożytnéj angielskiéj poezyi.“