Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/265

Ta strona została przepisana.
255
AKT DRUGI.
BENWOLIO.

Chodź, on się ukrył między drzewami,
Złączył się z nocą; nader stosownie
Ma ślepa miłość z nocą zażyłość.

MERKUCIO.

Pewno spudłuje gdy ślepa miłość.
Teraz pod drzewem siedzi niesplikiem,
Chciałby kochankę mice za jabłuszka,
Coby dojźrzałe spadły na łono:
Żegnam Romeo; — lepsza poduszka
Od polowego zimnego łóżka:
Czyli pójdziemy?

BENWOLIO.

Pójdziem bo darmo
Szukać, gdy nie chce być znalezionym.

(wychodzą.)
SCENA DRUGA.
(ogród Kapuleta).
Wchodzi ROMEO.
ROMEO.

Kto nie czuł rany, blizny wyszydza.

(JULIA pokazuje się na górze w oknie.)

Cicho! przez okno blask jakiś pada!
Wschódże-to piękny, Juliaż słońce!
Zejdź słońce, zabij światło xiężyca,
Bo ta Lucyna zazdrością blada,
Żeś od niéj milsza, choć jéj dziewica.
Nie służ Diannie, bo zazdrośnica;
Mgła, jéj westalska barwa, pożółkła,