Patrz, święty ojcze, zemsty nie noszę,
Gdy za mym wrogiem równie cię proszę.
Prostą i szczerą daj mi odpowiedź;
Mówić dwuznacznie, dwuznaczna spowiedź.
Dowiedz się ojcze, że pokochałem
Julkę Kapulet milszą od słońca:
Dała mi serce, serce jéj dałem;
Wszystko skończone, tylko do końca
Szlub nam potrzebny. Gdziem, jak i kiedy
Ujrzał, pozyskał, z nią się zaręczył,
Potem opowiém. Błagam cię tedy,
By naszę miłość szlub dziś uwieńczył.
Święty Franciszku! Co to za zmiana?
Taź Rozalina już zapomniana,
Którąś tak kochał? miłość młodzieży
Nie w sercu wierném, lecz w oku leży.
Jezu, Maryo! łez jakie zdroje
Dla Rozaliny twarz zmyły twoją!
Łez morzem miłość darmoś kupował,
Boś téj miłości ani skosztował!
Słońce twych westchnień jeszcze nie zgania,
W mych uszach dawne brzmią twe stękania;
Patrz tu na twarzy ślad zostawiłéś
Dawnych łez, których jeszcze nie zmyłeś:
Jeśliś żył, jeśliś zniósł złe godziny,
Żyłeś, znosiłeś dla Rozaliny;
Zmiennyś? — Gdy słabość taka w mężczyznie,
Nie dziw kobiécie że się pośliźnie.