mógł zadrapać na śmierć człowieka! samochwał, łotr, nikczemnik, co się bije wedle prawideł arytmetycznych: — Czego u djabla między nas wpadłeś? Otrzymałem raz pod twoją ręką.
Chciałem jak najlepiej.
W dom, Benwolio, jaki zaprowadź,
Albo zemdleje. — Dżuma tym domom!
Ze mnie zrobiły pastwę robaków:
Rana śmiertelna! — O wasze domy!
Bliski xiążęcy krewny ten człowiek,
A mój przyjaciel, ranny śmiertelnie
Z mojéj przyczyny, Tybalt potwarzą
Sławę mi splamił, Tybalt, co krewny
Mnie od godziny, — Julio słodka,
Jak zniewieściałym wdzięk twój mię czyni,
Męztwo staliste we mnie zmiękczało.
Mężny Merkucio skończył, Romeo!
Dusza przezacna w górę się wzbiła,
Nader za wcześnie ziemią wzgardziła.
Losy dnia tego pod kir fatalny
Wiele dni innych jeszcze przyłączą;
Klęsk to początek, inne zakończą.