Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/305

Ta strona została przepisana.
295
AKT TRZECI.

Zaraz wyprawia noc nachmurzoną. —
Nocy, tyś matka, miłość twe plemię,
Przeto zwinięte rozwiń opony,
Zaniknij ciekawy wzrok naprzykrzony,
Aby Romeo w moje objęcia
Wpadł niepytany, ani widziany. —
Dość świeci własne kochankom lice,
Że mogą spełniać swe tajemnice:
Jeśli zaś milośc ślepa, to lepiéj
Noc jéj przystoi. — Chodź grzeczna nocy,
Naucz Matrono w czarnéj odzieży,
Jak na ołtarzu słodkim małżeństwa
Wieńce dziewicze składać należy:
Krew, co w rokoszu do twarzy bije,
Płaszcz twój posępny niech mi zakryje:
Aż trwożna miłość śmielszą nie stanie,
Przejdzie w powinność wierząc w kochanie.
Przychodźże nocy! — Przychodź Romeo!
W ciemnéj téj nocy dzionku majowy!
Legniesz ty bielszy na skrzydłach nocy,
Niźli na piórach kruka śniég nowy. —
Nocy miłośna, chodź nachmurzona,
Daj mi Romea; — kiedy on skona,
Weź go i potnij na gwiazdy drobne,
Tak lice nieba zrobisz nadobne,
Że w tobie nocy świat się zakocha,
Słońce jaskrawe czcić poprzestanie. —
Miłośc kupiłam już na mieszkanie,
Lecz nie posiadłam, chociam przedana,
Lecz nie objętam: — Tak mi dzień nudny,
Jak noc przed świętem niecierpliwemu