Skryty kwiecistą twarzą wąż serca!
Smokże był kiedy w tak ładnej grocie?
Szatan anielski! śliczny morderca!
Kruk z wierzchu gołąb, wilk w owczéj skórze
Boska postawa w podłéj istocie!
Pozór przeciwny jego naturze;
Święty potępion, zacny nikczemnik! —
Cóż cię, naturo, w piekło zawiodło,
Gdyś piękne ciało, ten raj ziemiana
Chciała kolebką zrobić szatana?
Jakaż to xiązka z treścią tak podłą
Pięknie oprawna? Fałsz-li zamieszkał
Pałac tak pyszny?
Teraz w mężczyźnie
Nie ma szczerości, czci, ani wiary;
Każdy kłamliwy, krzywoprzysiężca,
Każdy obłudny, w zdradę obfity. —
Kędyż mój sługa? daj okowity: —
Smutki, boleści starą mię czynią.
Wstyd na Romea!
Za to życzenie,
Niech ci się spryszczy język w około!
To nie dla hańby stworzone czoło:
Wstyd się zawstydzi siąść na tym tronie,
Na którym może najprzyzwoiciéj
Wieńczyć koroną honor swe skronie,
Jako monarcha świata jedyny.
Jakieżem zwierze jemu złorzeczyć!