Zbójcy krewnego chcesz dobrorzeczyć?
Męża mojego mamże niesławić?
Ach, mężu biedny! któż błogosławić
Będzie twe imie, kiedy klnie żona
Tobie od godzin trzech poszlubiona? —
Lecz na cóś niecny zabił krewnego?
Bo niecny krewny godził na męża:
Łzy głupie wróćcie w źródło domowe,
Dań smutku, wasze krople perłowe,
Myłką płacicie szczęściu haracze.
Mąż, co go Tybalt chciał zabić, zdrowy;
Tybalt, co męża chciał zabić, zginął:
Wszystko to dobrze; czegóż ja płaczę?
Nad śmierć Tybalta gorszemi słowy
Prawieni zabita: zapomniéć życzę;
Ale ugniata pamięć, niestety,
Jak winy czarne serca zbrodnicze:
Tybalt zabity, bannit Romeo;
Bannit! to jedno słowo bannita,
Gorsze daleko jak sto tysięcy
Śmierci Tybaltów. W śmierci Tybalta
Dosyć boleści, gdyby nic więcéj;
Lub, gdy iść smutek lubi społecznie,
I z biedy tłumem idzie koniecznie, —
Niechby dodała Tybalt nie żyje,
Ojciec, lub matka, albo oboje,
Smutki zwyczajne byłyby moje:
Lecz za Tybalta śmiercią w odwodzie
Bannit Romeo, — Ach tym wyrazem