Nie tak nad śmiercią jego łzy lejem,
Jak że ten podły żyje zabójca.
Jaki to podły?
Podły Romeo.
Podły od niego niebem daleki.
Przebacz mu Hoże! z serca odpuszczam;
Choć mi nie zranił nikt tyle serca.
Przez to, że żyje krwawy morderca.
Tak że go nié mam w rękach swych, matko:
Bodaj nikt nie mógł prócz mnie się pomścić!
Nie bój się, nie płacz, zemsta go schwyta,
Do znajomego w Mantuę poszlę,
Kędy ten żyje podły bannita. —
Który mu takim kubkiem usłuży,
Że wnet z Tybaltem będzie w podróży:
Sądzę być zechcesz zaspokojona.
Nigdy nie będę zaspokojona
Romeem, póki nie ujrzę. — Zmarły!
Czy dla krewnego serce me kona?
Znajdź, pani, człeka, sama wyprawię,
Sama truciznę jemu przyprawię;
Aby Romeo, skoro ją przyjmie,
Zasnął spokojnie. — Słyszéć to imię,