Ojciec nadchodzi, sama mu powiedz,
Zobacz jak przyjmie twoją odpowiedź.
Mży niebo rosą po zajściu słońca;
Ale po zajściu mego synowca
Ronisz ulewę. —
Dziecko, czyś rynna? We łzach bez końca?
Zawsze-li płakać? Osobą małą
Barkę i morze z wiatrem przedstawiasz:
Morze twe oczy, z nich się łez toczy
Wylew i odlew, barka twe ciało,
Płynie w łez morzu, wiatrem westchnienia;
Co się wściekając ze łzą jak z falą, —
Jeśli nie będzie uspokojenia, —
Łódź skołataną ciała obalą. —
Żono, o naszej woli mówiłaś?
Tak jest, mówiłam; nie chce, dziękuje. —
Bodajby został grób jéj małżonkiem!
Cicho, zdaj na mnie, na mnie zdaj, żono;
Nie chce? niewdzięczna? pyszna do tyla?
Siebież nie sądzi błogosławioną.
Że jej niegodnéj dajem młodzieńca
Tak dostojnego za oblubieńca?
Pyszną nie jestem, wdzięczną zostaje:
Jak z niemiłego pysznić się? wdzięcznam
Choć za nie miłe, bo miłość daje.