Ta strona została przepisana.
319
AKT TRZECI.
Świerzbi cię skóra? — Żono, myślałem,
Że nasza dola nic całkiem błoga,
Mając to jedno dziecko od Boga;
Widzę to jedno dla nas za wiele,
Jako przeklęctwo dały ją nieba:
Precz nic dobrego!
MAMKA.
Strzeż ją, mój Boże!
Hrabio! nie dobrze, tak ją znieważasz!
KAPULET.
Co, Salomonko? język za zęby!
Żywa roztropność, ucz twoje kumy.
MAMKA.
Zbrodni nie mówię.
KAPULET.
Z Bogiem kochanko!
MAMKA.
Mówić nie można?
KAPULET.
Milcz głupi mruczku!
Kurny poważnie ucz przy kieliszku,
A tu nie trzeba.
PANI KAPULET.
Nadtoś gorący.
KAPULET.
Krwi, ciało Pańskie! szaleję prawie:
We dnie i w nocy, we śnie, na jawie,
Rano i poźno, w domu za domem,
Sam i przy ludziach ciągle myślałem,
Aby cię wydać, a kiedy gotów