Julio twojem słyszał nieszczęście;
Które mi wprawia zmysł w pomieszanie:
Musisz, a przewlec nic już nie w stanie,
Z hrabią we czwartek zawrzéć zamężcie.
Nie mów mi, xięże, co ty słyszałeś,
Chyba że powiész złe jak oddalić:
Gdy nié ma środka w twoim rozumie,
Zamiar mój tylko zechciéj pochwalić,
A tym sztyletem nędzę potłumię.
Moje z Romeem Bóg ręce skował,
Tyś ręce związał, i nim ta ręka,
Coś dla Romea szlubem skrępował,
Innemi więzy będzie skalana,
Lub wierne serce, jak przeniewierca,
W buncie innego uzna za pana,
Rękę i serce nóż ten ukarze.
Przeto niech długie twe doświadczenie
Zaraz użyczy prędkiej porady;
Albo pomiędzy mną i niedolą
Krwawy nóż będzie rozjemcą zwady;
Łacniéj rozstrzygnie zawiłość sprawy,
Któréj nie możesz wiekiem, nauką
Rozstrzydz bez szwanku czci méj i sławy.
Prędko mów, prędko chcę iść do grobu,
Gdy mi jakiego nie dasz sposobu.
Wstrzymaj się, córko, widzę nadzieję,
Któréj spełnienie pełne rozpaczy,