Usypiające, zimne napoje,
Które ogarną żywotność twoję,
Puls poprzestanie biegu i bicia,
Ni tchu, ni ciepła, ni znaku życia,
Róże powiędną ustek i lica,
Blade jak popiół, a okiennica
Oczu zapadnie, jak czas skonania
Który dzień jasny życia zasiania;
Każdy twój członek ruch swój utraci,
Zimny, zdrętwiały jak umarłego:
W téj pożyczanéj śmierci postaci
Będziesz czterdzieści i dwie godziny,
Potém się ockniesz jakoby ze snu.
Gdy rano zrobi graf nawiedziny,
Aby cię zbudzić, znajdzie umarłą:
Wtedy, jak zwyczaj naszéj krainy,
W sukni najlepszéj, w trunie odkrytéj
Ciebie poniosą w sklepy oddawne,
Gdzie Kapuletów leży rodzina.
W czasie uprzednim nim się obudzisz,
O tém Romea wnet zawiadomię,
I tu przybędzie; razem obadwa
Czuwać będziemy aż się ocucisz;
Nocy téj samej w Mantuę ciebie
Stąd uprowadzi Romeo drogi.
Tak się uwolnisz od téj zniewagi;
Jeśli z płochości, z kobiecej trwogi
Twojéj nie stracisz w sprawie odwagi.
Dawaj mi, nie mów nic o obawie.