Jaki widziałam kiedy na świecie!
O dniu okropny! dniu ninnawistny!
Dzień tyle czarny nie był widziany;
Dniu nieszczęśliwy! dniu nieszczęśliwy!
Zwiedzion, rozwiedzion, wzgardzon, zabity!
Śmierci obrzydła! zwiedzion przez ciebie,
Przez cię okrutna całkiem obalon! —
Moje kochanie, o moje życie!
Nie życie, jednak w śmierci kochanie!
Zhańbion, skołatan, zmęczon, zabity!
Po co ten zbójca czas nieużyty
Przyszedł te gody żabie zdradziecko? —
Dziecko! — ma duszo! ale nie dziecko!
Trup tylko! dziecko już nie istnieje,
Z dzieckiem pogrzebię szczęścia nadzieję.
Wstydźcie się! — W trosce szukać nie trzeba
Leku na troskę. Wyście i nieba,
Piękną dziewczynę w połowie mieli;
Dziś posiadają niebiosa całą,
Co dla dziewicy lepiej się stało:
Wyście od śmierci strzedz nie umieli
Części swéj: niebo części swéj dało
Życie wieczyste. Wasze pragnienie
W świecie największe — jéj podwyższenie;
Dla was to niebo — jéj podwyższenie:
Teraz płaczecie widząc wzniesioną
W same niebiosa na boskie łono.