Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/355

Ta strona została przepisana.
345
AKT PIĄTY.

Jakże ma pani? Jakże rodzice?
Jakże ma Julka? pytam się znowu:
Gdy dobrze, wszystko musi być dobrze.

BALTAZAR.

Dobrze, jej złego nic się nic stanie;
Grób Kapuletów jéj pomieszkanie,
A z aniołami dusza jéj w niebie;
Byłem przytomny na jéj pogrzebie:
Pocztąm przyleciał donieść to, panie,
Przebacz że smutne niosę nowiny,
Lecz wypełniłem twe rozkazanie.

ROMEO.

Także to? szydzę z was moje gwiazdy! —
Znasz me mieszkanie: przynieś papiéru
I atramentu; do prędkiéj jazdy
Weź konie z poczty; w nocy pojedziem.

BALTAZAR.

Przebacz mi, panie, że nie zostawię,
Bladość i dzikość w pańskiej postawie
Wróżą nieszczęście.

ROMEO.

Milcz, ty się mylisz;
Odejdź i spełnij me rozkazanie;
Nie masz od xiędza listu?

BALTAZAR.

Nie, panie.

ROMEO.

Nic to nie znaczy; idźże natychmiast,
Najmijże konie; zaraz powrócę. —

(wychodzi Baltazar.)