I zmordowany życia podróżą
Pijąc truciznę trupem polegnie;
Oddech by wyszedł tak prędko z ciała.
Jako gwałtownie proch zapalony
Z paszczy wylata strasznego działa.
Mam tę truciznę; lecz jej przedanie
W Mantui ściąga śmiercią karanie.
Biedny, ze wszystkich wygód obrany,
Lękasz się umrzéć? Głód twarz ci toczy,
A z niedostatku gasną ci oczy,
Boki twe kryją nędzy gałgany.
Świat ci i prawo nie są przyjazne,
Świat cię i prawo nie wyrwą z nędzy:
Porzuć ubóstwo, chwyć się pieniędzy.
Nędza, nie moja wola się zgadza,
Nędza nie wola twa się nagradza.
W płyn jakikolwiek wsypiesz to tylko;
Wypij i miałbyś moc za dwudziestu,
Zgonu nie zwleczesz najmniejszą chwilką.
Masz złoto, gorszą duszy truciznę,
Więcéj morderstwa uczynię zdolną,
Jak to, co tobie przędąc nie wolno:
To ja przedaję, nie ty, truciznę.
Żegnaj, kup jadła, w mięso porośnij. —