Młodość przecina twojego wroga:
Przebacz mi krewny! — Julio droga!
Jak jeszcześ piękna? Mam-li dać wiarę,
Żeś rozkochała śmierć, próżną marę,
I chudy, brzydki potwór cię chowa
Na swą kochankę w ciemnym tym grobie?
Bojąc się tego, będę przy tobie,
Nigdy z pałacu nocy ponuréj
Znowu nie wyjdę, tu pozostanę,
Gdzie są robaki, jéj pokojowe;
W porcie wiecznego pokoju stanę;
Gwiazd nieszczęśliwych jarzmo tu zrzucę
Z ciała, co światem tak skołatane. —
Patrzcie ostatni raz, oczy moje!
Ręce! ostatni raz obejmujcie!
Usta oddechu mego podwoje
Prawnym całunkiem przypieczętujcie
Kontrakt ze śmiercią wieczny bez liku!
Chodź gorzki, przykry mój przewodniku!
(do trucizny.)
Rozpaczających przychodź sterniku,
Strzaskaj od razu w strasznéj szarudze
Łódź skołataną w życia żegludze.
Droga, do ciebie! (pije) Słowny aptekarz!
Napój skuteczny! konam całując. (umiéra.)
(Wchodzi z drugiéj strony smętarza WAWRZYNIEC z latarnią, dźwignią żelazną i szpadą.)
Święty Franciszku! dodaj mi siły,
Stary zawadzam w noc o mogiły,
Któż to z martwémi przepędza noce?