Ta strona została przepisana.
357
AKT PIĄTY.
JULIA.
Idź, bo co do mnie, stąd się nie ruszę.
Co, kubek w ręku wiernego męża?
Nie wczas trucizną wygnał swą duszę: —
Skąpcze, do kropli wszystko wypiłeś,
Nic dla swéj żony nie zostawiłeś? —
Więc będę usta twe całowała,
Może trucizna w nich pozostała;
Zdolna mię zabić lekiem zbawiennym.
Usta gorące!
PIERWSZY STRAŻNIK, za sceną.
Prowadź: — którędy?
JULIA.
Hałas? więc prędko: — mieczu kochany,
(bierze miecz Romea.)
Zakończ me troski; (przebija się.) rdzawiéj wśród rany.
(Wchodzą Strażnicy z Parysa paziem.)
PAŹ.
Miejsce to, kędy płonie pochodnia.
PIERWSZY STRAŻNIK.
Ziemia skrwawiona; smętarz obejrzéć;
Idźcie i łapcie kogo znajdziecie.
(wychodzą niektórzy.)
Widok żałośny! hrabia zabity; —
Julia we krwi; ciepła, znów zmarła,
Choć już dni parę jak pogrzebiona. —
Biegać do xięcia i Kapuletów, —
Zbudzić Montegów, — innych poszukać; —
(wychodzą niektórzy ze straży.)