Pan dla wyrwania troski z pamięci,
Postanowiłeś mimo jéj chęci
Dać za Parysa. — Środka od zguby
Z dzikiém wejrzeniem u mnie żądała,
Aby usunąć drugie te szluby,
Lub w mojéj celi zabić się chciała.
Na sen jéj dałem napój, co sprawił
Śmierć jéj pozorną: znać Romeowi
Dałem, by przybył strasznej téj nocy
Z pożyczanego grobu wybawił,
Kiedy ten napój zbędzie swéj mocy;
Lecz Jan zakonnik z listem posłany,
W mieście przypadkiem był zatrzymany,
Nocy wczorajszéj list mój powrócił.
Wtedy samotnie w ocknienia porze
Zabrać przyszedłem z grobu rodziny,
Myśląc ją dotąd ukryć w klasztorze,
Aż nie sprowadzę do mnie Romea;
Kiedym tu przybył w ocknienia chwili,
Parys z Romeem wiernym nie żyli.
Wtém ją opuścił sen jéj głęboki,
Rzekłem, chodź ze mną, nié ma sposobu
Tylko znieść cicho niebios wyroki:
Ale wystraszył hałas mię z grobu;
Ze mną w rozpaczy iść nie zechciała,
Lecz śmierć, jak widać, sobie zadała.
Wszystko com widział. A o małżeństwie
Mamka wiadoma; jeśli z mej winy
Było co złego, niech życie stare,
Te przed mym zgonem krótkie godziny
Sprawiedliwości oddam za karę.
Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/371
Ta strona została przepisana.
361
AKT PIĄTY.