Raczéj powinnaś widziéć jego okiem.
Proszę, łaskawy xiąże, mnie przebaczyć.
Mocą nieznaną dziś zostaję śmiałą;
Nie wiem, skromności mojéj czy przystało
W tém zgromadzeniu myśli me powiedzieć:
Jednakże, xiąże, pragnęłabym wiedzieć
Jakie najgorsze spotka mię nieszczęście,
Jeśli odrzucę z Demetrym zamężcie?
Lub ci otworzy grób ciemne podwoje,
Lub się na wieki musisz wyrzec świata:
Hermio piękna rozbierz chęci twoje,
I badaj serca, zważ na młode łata:
Jeśli nie zechcesz spełnić ojca woli
Znośnaż ci będzie zakonnicy szata?
Czy się odważasz w klasztornéj niewoli
Siostrą niepłodną spędzać wszystkie lata,
Zimnéj Dyannie nucąc hymny święte? —
Trzykroć szczęśliwa! która krwią tak władnie,
Że w téj dziewiczéj drodze nie upadnie;
Ale ta róża szczęśliwsza na ziemi,
Która zerwana rękami lubemi:
Jak ta, co więdnąc na cierniu dziewiczém,
Kwitnie i ginie w życiu pustelniczém,
Kwitnąc i ginąc tak, mój xiąże, pragnę,
Raczéj jak oddać wieniec mój w zdobyczy
Temu, którego dusza ma nie życzy,
Ani pod jego jarzmo serca nagnę.