Ta strona została przepisana.
386
SEN W WIGILIĄ Ś. JANA.
HERMIA.
Wierz mi nie z mojéj jego szał przyczyny.
HELENA.
Z twojéj piękności, bodaj z méj był winy!
HERMIA.
Ciesz się bo z oczu straci moje lice;
Myślę z Lyzandrem rzucić tę stolicę.
Nimem się z lubym pokochała wzajem,[1]
Piękne Ateny były dla mnie rajem;
Dziś, jak mię wdzięki jego zachwyciły,
W piekło się zmienił ten raj dawniéj miły.
LYZANDER.
Tobie odkrvjem nasz;} tajemnicę.
Jutro gdy xiężyc swoje srébrne lice
Ujrzy w zwierciedle wody i osłoni
Perłami rosy piękną zieleń błoni,
W téj dla kochanków ujścia błogiéj chwili,
Myśmy się z Aten wykraść umyślili.
HERMIA.
W lasku tym, kędy ja i ty zwyczajnie
Leżąc na miękkim pierwiosnków dywanie,
Wzajem zwierzały słodkie serca tajnie;
Tam mię Lyzander jutro w noc zastanie;
- ↑ Może nie każdy czytelnik postrzeże prawdziwą myśl tych wiérszy. Hermia chce pocieszyć Helenę i unika wszelkiego pozoru tryumfowania nad nią; przeto jéj mówi, aby nie miała możności podobania się za rzecz godną zazdrości i bardzo pożądaną, kiedy Hermia, którą uważa jako posiadającą tę możność w najwyższym stopniu, nie inną korzyść z tego odniosła, jak utratę szczęścia. Johnson.