AKT II.
SCENA PIÉRWSZA.
(Las blisko Aten.)
Wchodzi DUCH z jednej strony, a z drugiej PUK.
PUK.
Jakże to duchu! w którą dążysz stronę?
DUCH.
Przez pagórki, przez doliny,
Przez zarosłe, przez jeżyny,
Przez parkany, przez zagrody,
Przez płomienie i przez wody,
Wszędzie odbywam podróże,
Prędzéj niźli xiężyc zdoła.
I królowéj duchów służę,
Zraszam jéj murawy kola.[1]
Paziem jéj pierwiosnek kwiatek,[2]
W złotéj szacie z plamką w łonie,
- ↑ Koła murawy są to te miéjsca zieleńsze, których świeżość i zieloność przypisuje pospólstwo duchom, jakoby je zraszali.
- ↑ Pierwiosnek jest faworytalny kwiatek między duchami,