Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/406

Ta strona została przepisana.
396
SEN W WIGILIĄ Ś. JANA.

Plamka rubin, duchów datek,
W nim ukryte dyszą wonie.
Zbiéram tu rosę, bo mię przeznaczono
Wszystkim pierwiosnkom wieszać perłę w uchu.
Żegnam, już idę, ociężały duchu;
Wnet tu z królową przyjdzie duchów grono.

PUK.

Król się tu hucznie całą noc zabawi;
Patrz, niech królowa przed nim się nie stawi.
Oberon wściekły przeto, że królowa
Ładne chłopczątko w świcie swojej chowa;[1]
U Indów króla skradli go podobno;
Nigdy nie miała pupkę tak nadobną:
Oberon pragnie wziąść przez zawiść dziécie,
Aby jak giermek z nim obiegał gaje:
Ale królowa gwałtem go nie daje,
Wieńczy go kwieciem, kocha go nad życie.
Stąd czy się zdybią na łące, czy w lasku,
Czy u strumieni przy xiężyca blasku,
Strasznie się kłócą, że aż uszy więdną,
Duchy się kryją w miseczkę żołędną.

DUCH.

Jeśli twa postać mnie nic oszukiwa,
Jesteś psotliwy duch co się nazywa
Robin lub dobry kamrat:[2] czyliż nie ty
Straszysz dziewczęta wiéjskie i kobiety;

  1. Panuje mniemanie u ludu, ze duchy czasem porywają dzieci.
  2. Ten obraz Robina dobrego kamrata zupełnie się zgadza z opisem Harseneta. Także go nazywa Cartwright (ordinary act. III.) duchem skłonnym szczególniej do mieszania poko-