Plamka rubin, duchów datek,
W nim ukryte dyszą wonie.
Zbiéram tu rosę, bo mię przeznaczono
Wszystkim pierwiosnkom wieszać perłę w uchu.
Żegnam, już idę, ociężały duchu;
Wnet tu z królową przyjdzie duchów grono.
Król się tu hucznie całą noc zabawi;
Patrz, niech królowa przed nim się nie stawi.
Oberon wściekły przeto, że królowa
Ładne chłopczątko w świcie swojej chowa;[1]
U Indów króla skradli go podobno;
Nigdy nie miała pupkę tak nadobną:
Oberon pragnie wziąść przez zawiść dziécie,
Aby jak giermek z nim obiegał gaje:
Ale królowa gwałtem go nie daje,
Wieńczy go kwieciem, kocha go nad życie.
Stąd czy się zdybią na łące, czy w lasku,
Czy u strumieni przy xiężyca blasku,
Strasznie się kłócą, że aż uszy więdną,
Duchy się kryją w miseczkę żołędną.
Jeśli twa postać mnie nic oszukiwa,
Jesteś psotliwy duch co się nazywa
Robin lub dobry kamrat:[2] czyliż nie ty
Straszysz dziewczęta wiéjskie i kobiety;