Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/409

Ta strona została przepisana.
399
AKT DRUGI.

Lubka w bucikach, pyszna Amazonka,
Twoja najdroższa bohater-kochanka,
Za Tezeusza musi iść w zamężcie;
Zbiegłeś więc przynieść dla ich łoża szczęście.

OBERON.

Jak się nie wstydzisz mnie spotwarzać za to,
Że z Hipolitą dobrą mam zażyłość,
Znając, że znam twą z Tezeuszem miłość?
Czyś go przy świetle gwiazd nie wiodła nocą
Od Periguny, którą wydarł mocą?
Czyż nie dla ciebie wzgardził Eglą ładną,
I Antiopą, także Aryjadną?

TlTANIA.

Twoja to zawiść kreci bicze z piasku;
Wszakże od dawna jak się zejdziem razem
W jarach, na górze, błoni, albo w lasku,
Albo u źródła, co wysiane głazem,
Lub u ponika, co się błąka w trzcinie,
Lub na piasczystym brzegów morskich krańcu,
Toczyć przy świście wiatru koła tańcu,
Zawsze zabawa od twej kłótni ginie.
Przeto i wiatry gwiżdżąc nadaremno,
W zemście spędzają z morza mgłę szkodliwą,
Która osłania całą przestrzeń ziemną:
Skromny strumyczek już się butnie wzdyma,
brzegów zapora wcale go nie trzyma:
Darmo dźwigały woły jarzmo swoje,
Darmo i rolnik znosił krwawe znoje:
Zboże pogniło, nim wiek jego młody
Mógł się doczekać pięknéj kłosu brody:
Hurty na Janach zatopiły wody;