Jak dostanę soku,
Będę czatował kiedy zaśnie zona,
Kroplę likworu złożę na jéj oku,
Twór, co najpierwéj ujrzy przebudzona,
Lwa, czy niedźwiedzia, wołu, czy gawrona,
Wilka, czy małpę, czy orangutana,
Będzie goniła ślepo zakochana.
Nim zaś obłędu zdejmę jéj przyczynę,
Co mogę zdziałać przez inną roślinę,
Wymogę by mi oddała chłopczynę.
Któż to nadchodzi? jestem nie widzialny,
Pragnę podsłuchać całą ich rozmowę.
Nie kocham ciebie, przeto nie goń za mną.
Hermia gdzież się z tym Lyzandrem kryje?
Ta mię zabija, tego ja zabiję.
W las ten się wykraść mieli, są twe słowa;
Otom i w lesie, lasem moja głowa,
Hermii bowiem szukam nadaremnie
Idźże ty sobie, odczep się odemnie.
Ciągnie twe serce jako magnes twarde,
Lecz do żelaza czuje wstręt i wzgardę,
Wierne me bowiem serce jest ze stali:
Strać przyciągania siły niesłychane,
A ja za tobą gonić poprzestanę.