Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/415

Ta strona została przepisana.
405
AKT DRUGI.
DEMETRYUSZ.

Czyż cię uwodzę? czyż cię ładną zowię?
Prawdyż nie mówię w prostém, jasném słowie,
Że cię nie kocham i nic mogę kochać?

HELENA.

Przez to się moja miłość więcej wzmaga.
Demetriuszu, jestem twoim pieskiem,
Więcéj mię bijesz, bardziej ci się łaszczę:
Obchodź się ze mną jak z psem, bij, odpychaj,
Nie dbaj, a tylko niech mi wolno będzie,
Chociaż niegodnéj, iść za tobą wszędzie:
Na tym najgorszym twym przestanę względzie,
Bo i to dla mnie łaska jest niebieska;
Jeśli mię zechcesz miéć za swego pieska.

DEMETRYUSZ.

Nie budź wściekłości bo cię nienawidzę,
Czuję się chorym, gdy na ciebie patrzę.

HELENA.

Czuję się chorą, kiedy cię nie widzę.

DEMETRYUSZ.

Twoich postępków czynność nadto płocha,
Miasto porzucać i zostawać w mocy
Człowieka, który wcale cię nie kocha;
Puszczać się na złe poduszczenia nocy,
I w téj pustyni co do złego mami,
Z twego dziewictwa drogiémi skarbami.

HELENA.

Cnota cię twoja od wszystkiego wstrzyma.
Widząc twe lice dla mnie nocy nie ma.