Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/440

Ta strona została przepisana.
430
SEN W WIGILIĄ Ś. JANA.

Jakże powiadasz, ze na drwiny kłamię,
Gdy te przysięgi mają prawdy znamię?

HELENA.

Wyżéj i wyżéj twoja chytrość sięga.
Czart zwykł na prawdy zgubę, prawdy zażyć
Hermiiś przysiągł; niczém ta przysięga?
Zważ ślub, ze ślubem nic nie będziesz ważyć:
Mnie i jéj śluby złóż na dwie szaleczki,
Równie zaważą, lekkie jak bajeczki.

LYZANDER.

Jéj przysięgałem w szale i ślepocie.

HELENA.

W równymże szale łamiesz przysiąg krocie.

LYZANDER.

Wszakże Demetry kocha ją, nie ciebie.

DEMETRYUSZ, budząc się.

Heleno! bóstwo, nimfo i niebianko!
Z czémże porównam oczy twe, kochanko?
Kryształ za mętny. Usta twe rumiane
Wiśnie całunków: jak się przez nie nęcę!
Śniegi na Taurze białe i przewiane
Mienią się w czarność kruka przy twéj ręce:
Pozwólże, niechaj całować ją mogę,
Xiężnę białości, szczęścia pieczęć błogę.

HELENA.

Piekło, katusza! wszyscy się spiknęli,
By dla zabawki swojéj mnie wyśmieli.
Gdybyś szlachetność i grzeczność posiadał,
Nigdybyś takiej krzywdy mi nie zadał.