Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/449

Ta strona została przepisana.
439
AKT DRUGI.
HELENA.

Jak się rozgniéwa, chytra i złośliwa;
Wielką kłótniczką jeszcze w szkole była;
Chociaż maleńka, lecz zuchwała bardzo.

HERMIA.

Znowu maleńka? nicże, tylko mała? —
Jakże cierpicie, by tak ze mnie drwiła?
Puśćcie mię do niéj.

LYZANDER.

Precz, pędraku, karle:
Pewnie w dzieciństwie kto przestąpił ciebie;
Ziarnko różańca!

DEMETRYUSZ.

Zbyt usłużny jesteś
Dla téj, co gardzi wszelką twą usługą.
Zostaw ją samą, nie mów o Helenie;
Nie bierz jéj strony: jeśli ty zamierzasz
Dać twéj miłości choć najmniejszy dowód,
Gorzko opłacisz.

LYZANDER.

Teraz mię nie trzyma:
Czyli Helena twoja, albo moja,
Męztwo okaże, jeśli śmiesz, chodź za mną.

DEMETRYUSZ.

Jakto, za tobą? nie, ja pójdę z tobą.

(wychodzi Lyzander i Demetryusz.)
HERMIA.

Jakże, panienko, bitwa ta za ciebie:
Proszę nie zmykać.