Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/462

Ta strona została przepisana.
452
SEN W WIGILIĄ Ś. JANA.

Oto Nedara córka spi Helena;
Mocno mię dziwi, że są razem z sobą.

TEZEUSZ.

Spełnić zapewne wstali ranną dobą
Obrzęd majowy; i nasz zamiar wiedząc,
Przyszli tu nasze widzieć uroczystość. —
Lecz Egeuszu, czy w tym dniu powinna
Hermia tobie swoją dać odpowiedź?

EGEUSZ.

Tak jest, mój xiąże.

TEZEUSZ.

Iść i dojeżdżaczom
Kazać, niech swoją trąbką śpiących zbudzą.

(Słychać rogi myśliwych i krzyki. — Demetryusz, Lyzander, Hermia, Helena zrywają się.)

TEZEUSZ.

Dzień dobry, bracia! już Walenty przeszedł;[1]
Może te ptaszki w tym się czasie parzą?

(wszyscy czworo padają na kolana przed Tezeuszem.)
LYZANDER.

Przebacz, mój xiąze.

TEZEUSZ.

Proszę, wstańcie wszyscy.
Wiém, żeście byli dwa zacięte wrogi,
Skądże się wzięła ta przyjemna zgoda,
Tak że nienawiść obok nienawiści
Spi bez zazdrości i bez żadnej trwogi?

  1. Pospólstwo mniema, że w dzień S. Walentego zaczynają się parzyć ptaszki.