Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/463

Ta strona została przepisana.
453
AKT CZWARTY.
LYZANDER.

Teraz wpół śpiący, a w pół ocucony,
Cały w zdumieniu jeszcze rzec nie mogę,
Jakim sposobem w te przybyłem strony:
Ale jak myślę, (bo chcę prawdę mówić, —
I przypominam teraz, ze tak było);
Z Hermiąm przyszedł w takim tu zamiarze,
Aby się wykraść z Aten w inne miéjsce,
Gdzieby ateńskie prawo nie dosięgło.

EGEUSZ.

Dosyć już, dosyć, xiąże dosyć mamy:
Głowy się jego wedle praw domagam. —
Chcieli się wykraść, chcieli ogołocić,
Demetryuszu, przez to mnie i ciebie,
Ciebie z twéj żony, a mnie z mojéj woli,
Woli, co tobie daje ją za żonę.

DEMETRYUSZ.

Xiąże, Helena piękna mnie odkryła
Zamiar ucieczki ich do tego lasu;
W mojéj wściekłości tum za niémi gonił;
Piękna Helena szła z miłości za mną.
Ale, mój xiąże, nie wiém jaka siła,
Lecz siła wyższa, jak śnieg rozstopiła
Hermii miłość, która dla mnie zda się
Cacka wspomnieniem, co w dzieciństwa czasie
Aż do szaleństwa nad wszystko kochałem;
Teraz mą wiarą całą, sercem całém
Przedmiot jedyny, rozkosz moich oczu,
Kocham Helenę. Z nią się zaręczyłem
Wprzód nim Hermię piérwszy raz ujrzałem: