Gdy ją prostota i przychylność niesie.
Wprowadź ich; — siądźcie na swych miejscach panie.
Widzieć nie lubię nędzę wyszydzoną,
Lub jak upada wierność w swej usłudze.
Właśnie kochanko nie obaczysz tego.
Mówił, że w sztuce nic się im nie uda.
Wspaniałomyślniéj za nic podziękować.
Będzie zabawka patrzeć na ich błędy;
Czego uboga wierność nie podoła,
Chęć, nie zasługę, wzgląd ślachetny ceni.
Kiedym tu przybył chcieli mię uczeni
Przygotowaną mową swą powitać,
Alem ich ujrzał drżących i pobladłych,
Jak się jąkali, jak się zacinali,
Jak się ze strachu głos ich wprawny tłumił,
Jak na dobitkę całkiem oniemieli,
I powitanie spełzło; wierzaj, luba,
W tém ich milczeniu powitanie miałem;
W trwożnéj skromności więcéj wyczytałem,
Niźli wymowa w szumnym swym zapędzie
Aż do zuchwalstwa górnych słów dobędzie.
Trwożna prostota, miłość drżąca skromnie,
Milcząc najmocniéj przemawiają do mnie.